niedziela, 23 sierpnia 2015

Ludzie ostrożni, wszystko przewidujący i lękający się wszystkiego, narażeni są ciągle na niepowodzenia, gdyż ten, kto się wiecznie liczy z trudnościami, ten sam je sobie stwarza.



"Ludzie ostrożni, wszystko przewidujący i lękający się wszystkiego, narażeni są ciągle na
niepowodzenia, gdyż ten, kto się wiecznie liczy z trudnościami, ten sam je sobie stwarza."


Prentice Mulford
Tak często tutaj wracam, że aż dziw bierze, że tak mało tutaj wpisów... Może dlatego, że co jakiś czas analizuje każdy z tych tekstów, które popełniłam. Na chwilę obecną dodałabym do nich bardzo dużo, a niektóre całkiem bym usunęła, bądź po prostu bym je pozmieniała. Od powstania tego bloga minęło już tyle czasu, że mogę śmiało powiedzieć, że moje "młodzieńcze" lata były najlepszymi pod względem wyrażania emocji. Nie miałam hamulców przed tym co mnie bolało i co sprawiało, że jestem szczęśliwa. A jak jest teraz? Teraz mam 20 lat, dalej głupa w głowie, ale jednak coś się pozmieniało- moje podejście do życia, do ludzi. Często słyszę, że wyrażanie tego co się myśli nie jest dobre. Że mogę kogoś urazić, obrazić, zgorszyć... Ale dlaczego mam ograniczać samą siebie? Co mi to da? Patrząc z perspektywy jednostki... To co mi po akceptacji drugich ludzi? Szczególnie ludzi, którzy tak naprawdę będą tylko przelotnie w moim życiu? Wiem, że będę miała zwolenników, ale także przeciwników moich poglądów. I Ci, którym na mnie naprawdę zależy i tak przy mnie zostaną- ja to wiem. I tak było, tak jest i tak będzie. Tak często zabiegamy o akceptacje drugiego człowieka albo danej grupy społecznej, że zapominamy o spełnianiu swoich celów i marzeń. Bo przecież nie zawsze będziemy pasować do danej grupy. Nie bez powodu wybrałam taką sentencję na dzisiejszy wieczór. Wiem sama po sobie, że im bardziej próbuję być ostrożna, im bardziej planuję i próbuję przewidywać, tym bardziej to ściąga mnie do ziemi. Ile razy łapię się na tym, że układając jakieś scenariusze tego co chcę wyrazić, to po prostu wychodzi jeszcze gorzej. To trochę banalne, ale tak bardzo utrudniamy sobie życie na co dzień. Sami sobie zamykamy drzwi przed samorealizacją. Twierdząc, że na przykład czemuś nie podołamy, zamiast po prostu to zrobić. Mamy 50% szans, że się uda, jednak zawsze wybierzemy tą opcję "wycofaj się". Ile jest ludzi, którzy po prostu szli do przodu bez zwracania uwagi na konsekwencje? (I wcale nie mówię tu o ludziach, którzy mają kasę.) No ile jest takich osób, które szły twardo ze swoimi poglądami i realizowały przy tym swoje cele? Dla jednego celem będzie nowa bryka z salonu, dla drugiego założenie rodziny, a dla trzeciego będzie tylko przełamanie się i wypowiedzenie własnego zdania. A po pomimo wszystko nawet w tak prostych sprawach się ograniczamy, wycofujemy... Trochę misz masz w tym moim tekście, ale wiadomo o co chodzi. Życie jest tak krótkie, że nie mamy czasu na zastanawianie się czy coś wypada czy nie, czy realizować swoje marzenia czy nie. Mamy je jedno, jest strasznie krótkie. Zanim się obejrzymy, to przeminie i będziemy żałować, że nie kochaliśmy, że nienawidziliśmy, że nie zrobiliśmy czegoś na co całe życie mieliśmy ochotę, że nikt nie poznał naszych poglądów, naszych marzeń... Warto gnać do przodu z własnymi przekonaniami i racjami. Nie zastanawiać się co będzie, tylko skupić się na tym co jest teraz. Bo tak naprawdę dzisiaj może być super, a jutro upadnie całe Twoje życie. To wszystko jest takie nieprzewidywalne, że naprawdę nie ma czasu na zastanawianie się, na tworzenie sobie barier, których nie potrafimy przeskoczyć. A jeśli potrzebujemy jakiejś motywacji, to po prostu kochajmy i kochajmy i kochajmy. To najlepszy motywator.

Ja właśnie gnam przed siebie, ale na chwilę obecną zagnałam do mojego ukochanego wyrka, żeby naładować się przed kolejnym dniem pełnym wyzywań. :) 
Miłego wieczoru, buziaki. :*:*:*:*

D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz